Witajcie!
Jako, że komentarzy i wyświetleń jest mało, postanawiam zamknąć bloga. (Wiem, że w 75% to moja wina, bo zwyczajnie brak mi już chęci do pisania jak i czasu, a to wszystko przez to, że pisząc części najczęściej odzew był mały. Nawet żadnej kropeczki w komentarzu na znak przeczytania nie było, tak więc nie widzę sensu tego kontynuować).
Jeśli ktoś będzie zainteresowany tą historią jeszcze... (w co śmiem wątpić)
Odnowię ją niebawem (zależy to od was) na
Wattpadzie.
Tam być może będzie więcej zwolenników tego opowiadania, którzy mam nadzieję docenią to chociaż gwiazdkami, jeśli nie komentarzami. A gdyby tak się nie stało, zwyczajnie nie poznacie tej historii. :')
Przepraszam, że to robię, ale musiałem. Już zwyczajnie miałem trochę tego dość, że pisałem, napociłem się przy składaniu zdań i miałem tyle z tego, co nic.
A co do odnowy opowiadania... jeśli chcecie, bym je odnowił, musicie się zmusić do napisania komentarza, w którym napiszecie swoje zdanie na ten temat. Możecie napisać choćby jednym zdaniem, że "Nie rób tego" tudzież "Jasne, masz moją zgodę!".
Wszystkie komentarze podsumuję maksymalnie do przyszłej soboty (tj. 17.12.2016)!
Czasu macie dużo, ale i tak wiem, że nikt tu raczej nie zagląda, także nie spodziewam się spamu komentarzy pod tym postem. Cóż... jakby coś, dziękuję za chociaż trochę waszej uwagi, fajną przygodę, a w szczególności chcę podziękować Tobie Wiki (nieraz sprawiłaś, że dostałem powera do pracy - mimo tych opóźnień... :) ważne, że czytałaś!) i Bartowi, który również mnie wspierał. :)
To by było na tyle... dziękuję jeszcze raz i być może do napisania kiedyś!
Opowiadanie Superheroes prawdopodobnie zostanie przeniesione na Wattpada i jego kontynuacja również jest pod znakiem zapytania (mimo większej popularności).
Termin mija: 17.12.2016 1.01.2017!
Zastanawiam się nad męczącym mnie od początku opowiadania, epilogiem, (bo w końcu co mi szkodzi, skoro kończę to pisać), który być może zostałby tutaj opublikowany. Bylibyście nieco wyrwani z kontekstu (wstęp oczywiście by był :)), ale mimo wszystko, dostalibyście niezłą dawkę emocji ode mnie, bo epilog miał być totalną, mega bombą. No, ale to już zależy od was...;)
